Czasem się drobne nie zgadzają
chciała abym został
jedynym grzesznikiem
w jej bogatym kościele
podziwiał z zachwytem
zdobnictwo obietnic
i słuchał w pokorze
kazań cynicznych
co tydzień w niedzielę
rozgrzeszenie po akcie
w mistycznej scenerii
woń kadzideł zatrutych
wymusza mą spowiedź
za szczerość pokuta
pastwi się nad duszą
miłość bywa ślepa
jak wiara i żądza
nie takiego nieba
chciałem z nią dostąpić
wyznałem jej grzechy
chce śmierci bez śmierci
w ofierze mnie złożyć
za kilka srebrników
mną ołtarz ozdobić
w mojej świątyni
nie ma absolutu
człowiek jest
High speed love
uczucia okazywali
wystukując
serduszka i wykrzykniki
tęsknotę zabijały
opadające powieki
ból pleców
czasem zdrętwiałe pośladki
zapewniała capslock-iem
że się wkrótce połączą
lecz coraz więcej było
znaków zapytania
jakież to wygodne
nie trzeba wstawać z łóżka
żeby się rozstać
Każdego dnia
od świtu do nocy
toczę bitwy
o chwilę z Tobą
ciosy zwątpienia
marzeń tarczą
zasłaniam
po zmierzchu piszę raporty
o świcie wierszem wysyłam
przez rzeki nienawiści uśpione
i mroczne knieje niewiary
wróg ich nie zrozumie
ale Ty poczujesz
nie musisz patrzeć na słowa
by odnaleźć sens
***
znów mnie czeka przeprowadzka
okazja do selekcji wspomnień
wezmę ze sobą co dłonie uniosą
i pamięć udźwignie
plany po kieszeniach pochowam
zwykle zapominam co jest w której
czasem gdy w nich grzebię
znajduję jakieś błędy
marzenia niespełnione
na niezbyt wygodnej sofie zostawię
niech sobie tam gniją w pokoju
nie można się przyzwyczajać
nie można mieć czegoś na zawsze
chociaż stworzę sobie
swój mały nowy świat
będę tam tylko gościem
***
przypominam sobie
jej wszystkie słowa
jakbym był w pociągu widmo
zapętlony w ufności
błądzę po pustych przedziałach
szukając celu podróży
stukot kół w rytmie mantry
zapowiada koniec trasy
jednak codziennie
dzień świstaka
budzi mnie
bez echa
Czy faktycznie
kłamstwo powtarzane po stokroć staje się prawdą?
Czy naprawdę wszystko można wybaczyć?
***
puste miejsce obok
zabiera sen
niedokończone myśli
zaplątane w pościeli
wpatrują się we mnie
barwą Twoich oczu
w bezsenności szukam
świata ze snów
a Twój uśmiech
odciśnięty na poduszce
wciąż dodaje mi otuchy
fot. z archiwum autora
Arkadiusz Wasilewski: Urodzony w roku 69-ym ubiegłego stulecia w ostatnim dniu zodiakalnej Wagi. Zarówno bliskość Skorpiona, jak i wieloznaczność roku urodzenia pozwala po części określić zainteresowania, m. in. filozoficzno-metafizyczne, w których to człowiek odgrywa nadrzędną rolę. Od 16-tu lat mieszka poza krajem, weryfikując stereotypy dotyczące różnych nacji i kultur. Jednak na życie zarabia pracą fizyczną, zwykle w międzynarodowym towarzystwie. Wciąż poszukuje i podróżuje. Do tej pory jego wiersze czytali tylko znajomi i to oni zasugerowali otwarcie szuflady
Tags: Arkadiusz Wasilewski, poezja, wiersze
Bardzo glebokie I czasami zaskakujace przemyslenia,proba rozplatania wezla gordyjskiego ,bardzo ciekawe wibracjeTwoich slow