powrót
obraz drży przy przesuwaniu
rzeka mały chłopiec z tatą
pije kefir ze szklanej butelki
obraz drży przy przesuwaniu
wieczór przystanek zetknięcie rąk
na chwilę zanim przyjedzie tramwaj
ręka drży przy przesuwaniu
po brzuchu i dalej żeby poczuć
opuszkami wilgotne ciepło
powietrze drży od upału
szum fal puste wydmy i zieleń lasu
wiatr przesypuje ziarnka piasku
obraz drży i z wolna blednie
może to powrót poszarpany sen
a może tylko coś się kończy
przemarzanie
najokrutniejszy miesiąc to jednak grudzień
jeśli wierzyć słowom piosenki i korzeniom drzew
kurczowo wczepionym w martwe trzewia ogrodu
w grudniu miłość jest prawie monochromatyczna
tak mówi widok za oknem i twoje chłodne oczy
gdy padają pytania o początek i koniec
zwłaszcza te o koniec
a przecież mamy jeszcze w sobie ciepłe miejsca
więc podejdź przyłóż rękę i spróbujmy uwierzyć
że można zostać tak jeszcze przez chwilę
zanim przysypie nas zima
przykryje ziemia
przy krojeniu chleba
rysuje deskę ostry nóż
kiedy odkrajam kromkę chleba
z płyty poeta śpiewa znów
o tym, że świat spojrzenia niewart
a jednak coś mnie trzyma tu
nadal z uporem wznoszę głowę
aż się okaże, że to już
trzeba pożegnać się i odejść
nie pozostanie po mnie nic
prócz gratów, które cisną w śmieci
oprócz tych słów, grobowych płyt
i kilku rys w ludzkiej pamięci
pożegnanie z morzem
na mojej plaży nie ma już imion
wiatr porwał twarze za wydmy
zabliźnił rany w piasku
nie ma już ścieżki w stronę granicy
dziwnego kraju w którym upał
odsłaniał sypkie wzory na rozgrzanej skórze
każdy ruch zrywał sieci w kutrach
a brzuchy tankowców pękały zwilżając
nasze brudne od rdzy usta
tylko las zielenił się jak teraz
ale więcej było słów
więcej soli i iskier
na mojej plaży nie ma już morza
odwracam się od brzegu i zanurzam w niebo
chmury falują
przy koszeniu trawy
nie wiem skąd
rozsiały mi się stokrotki
w świeżej trawie kosiarka
zostawia głęboki ślad
myślę o deszczu
i dniach bez światła
nie wiem skąd te stokrotki
przywykłem przecież
do czarnych kwiatów
przeszłość
szarpnięcie, pług zahacza o kamień
wspomnienia nabiegają krwią
horyzont zawija się i wsiąka w łąkę
przeszłość zaczaiła się pod warstwą darni
nocą wbija we mnie zardzewiałe odłamki i zbielałe kości
w dzień rozsypują się dawne lęki
gdy zgarniam je garściami z jasnych sosnowych desek
w palcu pozostaje drzazga
to dobrze, opowiem ci kiedyś o niej
o tym, że była jak ukłucie rzeczywistości
teraz już wiem, że czekanie ma wiele wspólnego z rzeką
można się zanurzyć albo dać ponieść donikąd
na razie piję mleko, myślę o chmurach i obserwuję
mój koniec linii pomiędzy domem a nieskończonością
prośba
szukam cię w dziwnych fotografiach
plamach czerni na jesiennym krajobrazie
zwężeniach nadgarstków opadaniu włosów
podobno nocą nic nie dzieje się naprawdę
więc przyjdź i powiedz że jednak mogę
zatonąć w mętnej wodzie
w pochmurnym niebie
w tobie
przy grabieniu liści
patrzę jak w pierwsze dni jesieni
złocisz się w słońcu i czerwienisz
jak wilgotniejesz w kroplach deszczu
wśród kruchych dotknięć i szelestów
pozostaniemy sobie wierni
nawet gdy porwie nas październik
i polecimy w chwili mglistej
dwa potargane wiatrem liście
takich zastanie nas listopad
zaskoczy pierwszy śnieg we włosach
i spróbujemy gdzieś się schować
jakoś doczekać pór grudniowych
w których jest cisza i jest spokój
gdy coraz bliższy koniec roku
i te ostatnie dni jesieni
gdy zgrabią nas z marznącej ziemi
fot. z archiwum autora
Paweł Biliński: rocznik 1968. Z wykształcenia i zawodu związany z nowoczesnymi technologiami. Pierwsze próby poetyckie podejmował jeszcze w czasach liceum, do pisania wierszy powrócił kilka lat temu, po długiej przerwie.
Laureat konkursu poetyckiego Kołatka w 2008 roku. W latach 2014-2015 jego wiersze dość regularnie ukazywały się w Przeglądzie Piaseczyńskim.
Laureat Połowu Poetyckiego 2016 organizowanego przez Biuro Literackie oraz finalista V Konkursu Fundacji Duży Format na tomik wierszy 2017. Ma na swoim koncie publikacje w e-Tygodniku Literacko-Artystycznym pisarze.pl, na Salonie Literackim oraz na stronie Poeci Po Godzinach.
Jego wiersze można znaleźć w „Antologii Poetów Polskich” 2016 oraz 2017, w antologii limeryków „Seks w pewnym mieście” i w antologii współczesnej satyry i humoreski „Od ucha do ucha”.
Wielokrotnie wyróżniany i nagradzany w turniejach jednego wiersza.
Stara się uczestniczyć w spotkaniach i inicjatywach poetyckich, takich jak Port Poetycki w Chorzowie, warszawski Salon Literacki, Klub Poszukiwaczy Słowa w Piasecznie, krakowskie Poezje i Herezje.
Administrator i jeden z redaktorów-założycieli portalu poetyckiego poemax.pl, kontynuującego wieloletnie tradycje serwisu poema.pl.
Warszawiak z pochodzenia i zamiłowania. Od prawie 20 lat mieszkaniec Gminy Piaseczno.
Bardzo ujęły mnie Pana wiersze. Sporo w nich tęsknoty ale i ciepła. W sam raz na zimową porę. Pozdrawiam☺