Flesz spoza
Dym wgryza się w tkanki.
Wchodzi przez nos i rozchodzi zgodnie z krążeniem.
Ponoć trzeba palić wszystkie liście dotknięte chorobą.
Coraz mniej ostre kształty odkładane na sumieniu
na później, na nigdy.
Tak to to tak, pędzi pociąg.
Trzeba uszczelnić okna, naprawdę idzie jesień.
ogłoszenia drobne
okadzam się świętym dymem
z papierosa sypie — dogasa
czerwono-burzowe słońce
oby z tego było coś dobrego
choćby kiedyś
jak z pożaru lasów tropikalnych
bo na razie tylko sól
(obmywa dokładnie hipokamp)
wdziera się
twój obraz już lekko nadżarty
i tylko na wszelki wypadek nigdzie się nie ruszam
murszeję
ale będę tu gdybyś szukał
przekierowanie
radio niech gada
iluzja nie jest zła
wiernym odpłaci
dając skrzydła a może
i dłonie
rozkładówka
wykarmić sukę trudno
za żarcie czasem
liźnie lepko
wzdrygam się pokazując zęby
w uśmiechu
obracam lepszym profilem
i sypię złą karmę
szczególna teoria względności
teraz kiedy wiemy
że potężne grawitacje naprawdę zwalniają czas
za późno by wracać
gdy godziny odciskają się latami
a słowa przenikają mimo próżni
boli brak dodatkowych wymiarów
spotkajmy się na granicy snu
tam gdzie jeszcze lekko mrowią palce
a niewiara przestaje mieć znaczenie
centymetr poniżej Twojej skroni
z ogródka neofity
wykwitłeś mi zimnem
na ustach twoje imię
zaciera się
noc
będę — dopóki nie powiesz
wiara nadzieja nicość
jesteś tylko plamką w próżni — mówisz
zimno
po ciemnej stronie księżyców
jeszcze mnie nie budź
aż przekwitniemy
bez
fot. z archiwum autora
Anna Chudy (Tjereszkowa): Urodziła się w roku Ajatollaha Chomeiniego. Prowadzi kilka równoległych żywotów, starając się żeby nie zmieszały się ze sobą. Nie cierpi tępych noży i określenia „wspaniałe pociechy”. Namiętnie grzebie w akwarium, czasem pisuje prozę. Plotki, jakoby miała coś wspólnego z poezją, traktuje jako pomówienia.