W letniej polifonii
Do połowy w chmurach jak w zgrzebnej koszuli
lato czas wypełnia
kwiecistym parlando,
wypłowiałe chabry w złocie zbóż utulił
lipiec. Ogród tętni
miodną sarabandą.
Jarzębiny proszą o mocne akordy
dla panien i ptaków
łakomych na czerwień,
skowronkowe jutrznie kalendarz odtrąbił –
pierwsze skrzypce wiodą
gawronie brewerie.
Późne zmierzchy nucą w liliowych oparach
ciche sonatiny
na wierzbowych gęślach.
Opuszkami palców na skórze mi zagraj
misterną etiudę
dojrzałego szczęścia.
Po tamtej stronie ulicy
Ubywa światu starych okien
dziś rozszeptanych
bujnym zielskiem
czas im się zamknął
wolnym krokiem
odchodzą w niebyt
o blask lżejsze
wieczorna lampa nie zaświeci
od krzywizn dziejów
już odetchną
tylko jaskółki i poeci
upomną się
o dawną świetność
Pejzaż przed horyzontem
Tak niewiele
gdy chmurny dzień
nalewa kawę do filiżanki
a na ulicę wyszedł pośpiech
w szarym płaszczu trosk
podróże po zaspanych myślach
sklejanych w wiersz
z przymiarką czasu
co dzień krótszą
ze słowem-pacierzem
na pamięć chwili
w rozchwianych kłosach
gdy zieloną tarantellą
chwalą zaranie lata
z okruszkiem nieba
i koncertem maków
w corocznej frazie
dojrzewającego czerwca
pościel mi dłonie
delikatną beztroską
gdy młodość burzliwie wykipiała
z garnka niespełnień
Z kalendarza sierpnia
Karmią się z doskoku motyle i łątki
nie bojąc się stracha
w dziurawej kapocie
słonecznym refleksem aż kipią podołki
wszędobylskich kałuż
i rannych zaroszeń
na polach pożniwne słychać rekolekcje
w rżysku rozmodlonym
gawronim różańcem
stare grusze w sadach pięknieją rumieńcem
wśród szpaczych pogwarek
i wróblich utarczek
jarzębiny strojne w bogatą okrągłość
na bocianich gniazdach
czas ciszę rozpostarł
cóż że chłodne noce – tak ciepło mi z tobą
w naszym kalendarzu
zawsze późna wiosna
Okruchy znad morza
Otworzył się pejzaż
wietrznym kołysaniem traw
z zaśpiewem mew
zostawiamy odciski stóp na piasku
słony zapach wpada w nozdrza
Stoimy przytuleni
zbierając odcienie dojrzałych barw
pamiętasz ten żółty kwiatek
to chyba dziewanna
skąd tu na wydmie
Jeszcze miękki sowy lot nad głową
i za chwilę nokturn
z rozsypanych gwiazd
w tajemnicy bezkresu
z szumem „na zawsze-gdzieś tam”
Pieści łagodny sierpień
dzień zaciąga firanki z sosen
podaj mi jeszcze jeden promień
nakarmię tęsknotę
Przyzwyczajenie pachnie jak historia
W uliczce drzemie brązowa cisza
niczym wystygła herbata
po bruku chodzi jesień
w kapturze z łaskawych cieni
wyblakłe promienie
liżą parchaty mur
gdzie przeszłość świeci
przymgloną latarnią
za późno na letnie blaski
na miłość-niemiłość
to tylko przyzwyczajenie
jak znoszony szalik
dobry na wszystko
pachnie jak historia
w starym kamieniu
nie porwie go wiatr
z ostatnim liściem
zostanie na portrecie
dobrze upozowanym
na ścianie z rutyną codzienną
chimery – proszę nie grymasić –
tragikomedię pisze czas
Liściasty wiersz
Ulatująca pamięć lata
krąży w jesiennych światłocieniach
w powietrzu drży kasztanów zapach
klonom sukienki czas rozerwał
rdzawą półnutą w wietrznym pląsie
rozszeleściły się modrzewie
żurawi klangor w niebo odszedł
nie oglądając się za siebie
pozbieram w parku złote liście
nim je listopad sepią dotknie
mglistym porankiem wiersz napiszę
z naszej miłości
całorocznej
Po wpół do
Wybrzmiały akordy
niskich tonów zieleni
gasnącego lata
w pogoni za puentą
jesień ściele chustę rdzawej ciszy
wyrastają cienie
w za długich koszulach
Już po wpół do
a może za kwadrans
ostatnia czerwona róża
ostatni czerwony wers
podaruj
jeszcze jedną
tkliwą notatkę poranka
z karminem ciepłych ust
na zimę
fot. z archiwum autora
Ewa Pilipczuk: lublinianka z od pokoleń. Z zamiłowania przyrodniczka, z wykształcenia prawniczka, w życiu liryczna, romantyczna i niedzisiejsza.
Ukończyła Wydział Prawa Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie.
Pisze wiersze od ponad 10 lat, publikując je na swoim blogu, który prowadzi od 2010 r., na forum GoldenLine „Ludzie wiersze piszą”, Wiersze kobieta.pl oraz na Facebooku w grupie poetyckiej „Ogród poetów”, w której pełni funkcję administratora razem z Jarosławem Witem Dłużniakiem.
W listopadzie 2014 r. wydała swój debiutancki tomik wierszy „Impresje codzienne” z serii „Z szuflady poety VI”, przy współpracy wydawnictwa Usługi badawcze i wydawnicze dr Rafał Brzeziński Brodziszów. Jest jedną z autorek w trzech Antologiach Grupy Poetyckiej „Ogród Poetów” serii wydawniczej „Z szuflady poety” Brodziszów 2015 oraz 2016, wydanej przez to wydawnictwo. Jej wiersze opublikowane są również w Antologii poezji miłosnej „Pogubieni w stosach serduszek” i dwóch Antologiach: „W jesiennych woalach mgły” oraz „Zima – Samba na jednej nucie” pod redakcją Ryszarda Mierzejewskiego, Pieszyce 2015. Jest także współautorką Antologii „Poeci Polscy 2016 r., wydanej przez Wydawnictwo Pisarze. pl., w której opublikowano jej 5 wierszy oraz Antologii „Limeryków kosmatych seks w pewnym mieście”, które również jest w przygotowaniu do wydania przez Pisarzy.pl. Zadebiutowała tam swoimi 17 limerykami.
Zdobyła III miejsce w Konkursie Jednego Wiersza „Mosty Słów”, zorganizowanym Przez II Zlot Poetów w Łodzi. Jej wiersze drukowane są również w Almanachu tego zlotu.
Przygotowuje do wydania swój drugi tomik wierszy.
Jej pasją – oprócz poezji – jest również fotografia przyrodnicza, piesze wędrówki i uprawianie własnego ogrodu.
Serdecznie dziękuję Szanownej Redakcji za przychylność i opublikowanie moich wierszy!
To my dziękujemy i zapraszamy ponownie 🙂
Droga Redakcjo i Pani Ewo Pilipczuk! Ogromnie cieszę się, że takie wiersze jak pani Ewy Pilipczuk trafiły do prasy. 😊 Osiem prześlicznych wierszy, w których Poetka tak cudnie słowami maluje bogactwo, piękno letniej przyrody i wczesnej jesieni. Na tle palety barw natury, w sposób szczególny i niezwykle delikatny muska pędzlem – słowem, ukazując różne odcienie miłości i tęsknoty. Ponadto w zachwycający sposób ukazuje nam, czytelnikom, jak piękny jest nasz język ojczysty. Uważam, że jest to nadzwyczaj ważne w czasach, gdy nastała moda na angielszczyznę, a wśród młodzieży skróty językowe, takie jak: „w porzo”, „siema” itp. Urody naszego języka nie potrafimy wykorzystać, bo jesteśmy na tym polu bardzo ubodzy i nasz zasób słów jest ograniczony. Całe szczęście, że mamy jeszcze poetów… takich jak Pani. Pani Ewo Pilipczuk, nawet, gdy ktoś nie zna i nie kupił dotąd tomiku Pani wierszy, to w tym Tygodniku będzie miał przedsmak urokliwej poezji, którą warto poznać. 😊 Czytam z zachwytem… jest Pani moją ulubioną Poetką. ❤️