„Jestem kobietą
Wodą ogniem burzą perłą na dnie
Wolna jak rzeka
Nigdy, nigdy nie poddam się
Jestem kobietą
Jestem dobrem jestem złem
Jestem wodą jestem ogniem
Jawą i snem”
Tak śpiewa Edyta Górniak, ekspresyjnie oddając złożoność kobiecej natury. Tę kwestię porusza również, na kartach powieści „Najprawdziwsza fikcja”, opublikowanej nakładem Wydawnictwa Oficynka i nagrodzonej podwójnym laurem wyróżnienia w niezależnym plebiscycie na polską Książkę Roku „Brakująca Litera” 2018, jej autorka, Bianka Kunicka Chudzikowska.
W tym celu z rozmachem przenosi Czytelnika do rodzinnego Wrocławia, gdzie mieszka Zofia, której postać intryguje, bowiem już w pierwszych słowach z rozbrajającą szczerością wyznaje: „Jestem postacią fikcyjną. W pewnym sensie powstałam tu i teraz. Urodziłam się bez bólu, już dorosła, z bagażem doświadczeń moich, choć przeze mnie nieprzeżytych. Istnieję dysponując wspomnieniami z własnego niebytu…”.
Zasadne zdaje się powątpiewanie i zapytywanie: jak to możliwe? A jednak to właśnie wspomnienia wymuszają na kobiecie pamięć o Wiktorze – architekcie i wielkiej miłości ze szkolnej ławy, który ku także własnemu zaskoczeniu, wkracza na nowo w jej życie, na równie nowych, co trudnych dla obojga zasadach, sprawiając, że ono chwieje się im w posadach niczym statek bez sternika pozostawiony na pastwę wzburzonych fal, pobudzonych dawnym uczuciem wybuchającym z nową mocą.
Nie bez znaczenia dla całej powieści są podszepty tajemniczej Gai, która – o czym wiemy z kart mitologii, powstała z chaosu, jednak w tym przypadku trudno oprzeć się wrażeniu, że stanowi ona swoiste alter ego samej Autorki. Dlaczego wkroczyła w życie swojej bohaterki? Co pragnie przez to osiągnąć i czy, jak Klara okaże się być jej przyjaciółką, a może przeciwnie – największym wrogiem stającym na drodze do poszukiwania przez nią szczęścia i wewnętrznej harmonii? I w końcu: czy miłość każdorazowo bywa celem naszego życia?
Tyle pytań, a odpowiedzi podszytych filozoficznym nurtem zdaje się być jeszcze więcej. Bianka Kunicka Chudzikowska, z właściwą sobie poetycką wrażliwością i przenikliwością, każdym słowem niniejszej powieści, dotyka nawet najgłębszych zakamarków kobiecej natury, odsłaniając przy tym jej paradoksalną złożoność: kruchość, i zarazem ogromną siłę oraz determinację, sprawiającą, że każda z Czytelniczek mogłaby, i chyba nawet pragnie z Zofią się utożsamić bez względu na to, w jakim jest wieku i na jakim etapie życia, wszak na każdym z nich wyraża taką bądź inną chęć sprowadzającą się do tego, aby znaleźć w sobie siłę zdolną przenosić góry.
Zofia, czterdziestoletnia singielka, określająca siebie mianem starej panny z wyboru, zmuszona jest niczym Syzyf w spódnicy, wciąż na nowo wtaczać kamień na życiową górę, która będąc ruchomą, zaciera granice fikcji i rzeczywistości, przez co zamazuje ostrość spojrzenia na stare i zarazem całkiem nowe życie.
Toteż pisarka z wykorzystaniem barwnego i potoczystego języka, przymusza Zofię, a przy tym także poznającą jej historię osobę, do codziennej próby odpowiedzenia sobie na pytanie: czego pragniesz od życia i ile gotowa jesteś z siebie dać, by osiągnąć swój cel?
Stawiając na jej drodze Wiktora, zdaje się uświadamiać, że każda z nas winna postawić sobie za cel zdobywać własne wiktory, zwłaszcza te małe, obrazujące osobiste sukcesy, niekoniecznie związane z obecnością mężczyzny, wszak, zdaniem Autorki ”Miłość jest drogą, ale nie jest celem. Można się kłócić, natomiast w tej książce ewidentnie tak jest”.
Nie można się z tym nie zgodzić, choć w trakcie lektury, notorycznie odnosimy wrażenie, że miłość determinuje rzeczywistość, w której przyszło żyć: Kindze – siostrze Zofii i jej mężowi Marcinowi, Wiktorowi i Elżbiecie oraz Klarze, Maćkowi, Filipowi, Amandzie i Kevinowi, który od chwili przyjazdu do Polski, nie ukrywa swych gorących uczuć żywionych do Zofii, w typowy dla siebie, nierzadko irracjonalny i irytujący sposób, walczącej o miłość, ale nade wszystko o własną niezależność, wszak „kobieta ma prawo lekko czarować rzeczywistość, manipulować chwilą, zakrywać woalką swoje prawdziwe myśli. Swój najcięższy oręż, mózg, który przysłania emocjami i zmysłowością, ma wytaczać przeciwko zwykłości świata i krok po kroczku zdobywać, zagarniać minuty, chwile, godziny, dni, wieczność”.
Każda z nas kobiet to robi, jednak każda inaczej, bowiem drogi życia są różne, dlatego też „dla każdego człowieka życie kogoś innego to fikcja, rodzaj oglądanego teatru. Do momentu, gdy w nim bezpośrednio nie uczestniczymy lub nas nie dotyczy, nie różni się niczym od filmu czy powieści”.
Napiszmy je więc jak najlepiej potrafimy mimo stałych w nim elementów: porażek, bólu, łez, a nawet śmierci bliskich sercu osób.
Żyjmy, tak po prostu! Niech owo życie wyznaczają: wielość upojnych oddechów, czułość, serdeczność i ciepło okazywane sobie wzajemnie, a nie „bezdech, bezdotyk i bezmiłość…”
Autor: Iwona Niezgoda
Zainteresowanych książką odsyłam na stronę Wydawnictwa Oficynka tutaj
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego bardzo serdecznie dziękuję Autorce, Biance Kunickiej Chudzikowskiej.
Tags: Bianka Kunbicka - Chudzikowska, Iwona Niezgoda, Najprawdziwsza Fikcja